Opublikowano

Zalety i wady uli drewnianych, okiem praktyka

          Tym wpisem chciałbym rozpocząć mini serię króciutkich felietonów na temat materiałów z jakich obecnie produkuje się ule dostępne w sprzedaży w Polsce. Omówimy sobie pokrótce wady i zalety każdego z materiałów, drewna, poliuretanu, styropianu i styroduru. Nie znajdziecie tutaj jednak odpowiedzi na pytanie który z tych materiałów jest najlepszy. Każdy z nich ma zalety i wady, a także cechy i rozwiązania, które dla jednych będą zaletami a dla innych wadami. Wszystko zależy od naszego zdrowia, ilości czasu jaką chcemy poświęcić na prowadzenie pasieki w tym na dbanie o ule i ich konserwację czy dezynfekcję. Duży wpływ na wybór będzie miał też rodzaj gospodarki pasiecznej jaki planujemy prowadzić. Bo np. Ule z drewna są trwałe, masywne i odporne na uszkodzenia, ale jednocześnie ciężkie, czyli o ile w pasiece stacjonarnej raz postawione będą stać w tym samym miejscu lata i ciężar nie ma znaczenia, tak w pasiece wędrownej waga ula będzie kluczowym aspektem przy jego wyborze.

          Pozwolę sobie jednocześnie pominąć całkowicie aspekt typu ula czy ramki jaka w nim będzie używana. To zupełnie inny temat, bardzo obszerny i wielowątkowy, który całkowicie by zaciemnił rzeczy które chciałbym tutaj omówić. Co nie oznacza że nigdy się go nie podejmę.

          Ale do rzeczy. Na pierwszy wpis weźmy najpopularniejszy materiał do budowy uli czyli drewno. Nie będziemy się też rozdrabniać na podział na ule klepkowe czy jednościenne, leżaki czy korpusowe, z drewna takiego czy innego. Wszystkie są wykonane z drewna i wszystkie posiadają w mniejszym lub większym stopniu wady i zalety tego materiału.

Zacznijmy od zalet, albo lepiej – od wad, wszyscy zaczynają od zalet.

          Pierwszą i najbardziej oczywistą wadą drewna jest jego waga, ule drewniane są zwyczajnie ciężkie. Średnia waga korpusu drewnianego wielkopolskiego to około 6 do nawet 8 kg. Nadstawek około 3-4 kg. I mówimy tutaj o suchym korpusie. Na zewnątrz na deszczu ta waga wzrośnie. Dla porównania, średnia waga korpusu gniazdowego wlkp z poliuretanu czy styropianu oscyluje w granicach od 2,5 do 3,5 kg zależnie od producenta. I o ile w małej pasiece stacjonarnej taka waga jest do przełknięcia, bo uli się nie przemieszcza, a korpusy rzadko podnosi, lub na miodnie można stosować korpusy 1/2 co częściowo niweluje nam wagę, tak w pasiece wędrownej i intensywnie prowadzonej będzie to znacząca wada drewna. Z moich doświadczeń: dziennie w dużej pasiece jedna osoba przekłada około 100 korpusów, z ula i potem na ul. Pamiętajmy że one nie są puste,niech każdy sobie policzy ile to kg dziennie.

          Kolejną poważną wadą uli drewnianych jest brak standaryzacji. Teoretycznie większość producentów stosuje podobne wymiary wręg ( no poza tymi mniejszymi, chałupnikami ich nazwijmy, którzy robią ule które w większości pasują tylko do siebie, a i to nie zawsze), ale występują niewielkie różnice. Rzędu kilku mm, ale pamiętajmy, drewno w warunkach zewnętrznych pracuje, puchnie gdy jest wilgotno, kurczy się (schnie) gdy jest gorąco i sucho. Dodatkowo jedni producenci stosują ściankę 4 cm, inni 5 cm, wręgi wewnętrzne niżej lub wyżej. To wszystko wskazuje że jeśli już wybierzemy producenta naszych uli jesteśmy na niego skazani na dłużej, lub za każdym zakupem musimy się upewniać czy te nowe będą pasować do tych starych.

          Bardzo nieoczywistą wadą uli drewnianych jest ich dezynfekcja. Wszyscy piszą że ule drewniane są łatwe w dezynfekcji bo wystarczy wsiąść palnik i opalić od wewnątrz. Tylko czy na pewno? Może przytoczmy instrukcję opalania pokrótce. Żeby dobrze odkazić drewno poprzez opalanie należy jego wierzchnią warstwę zwęglić na głębokość co najmniej 1 mm i zeskrobać to zwęglone. Wydaje się proste prawda. Tylko kto tak to robi? Musimy wiedzieć że ten 1 mm musi być wszędzie, w każdej szczelinie, wnęce i kącie. Co już nie jest takie proste. Zwykle gdy oglądam ule „opalone i zdezynfekowane” palnikiem u osób które przyjeżdżają po pszczoły do nas są one tylko lekko zabrązowione od płomienia i też nie wszędzie.

          Kiedy mamy już ule odkażone wypadałoby je zakonserwować. Najprostszą metodą wydaje się pomalowanie jakąś farbą do drewna. Poleca się malowanie gorącym pokostem lnianym, bo naturalnie. Tylko że to zabezpieczenie na kilka lat maksymalnie. Bejce i impregnaty również. Żeby dobrze zabezpieczyć drewno od zewnątrz należy pomalować je dwa razy pokostem, na to dopiero jakiś lakier lub lazurę też dwa razy. Mamy 4 warstwy farby. Można oczywiście ule drewniane nasączyć gorącą parafiną, ale to wymaga dość dużo zachodu i ostrożności. Stosuje się to przeważnie w dużych pasiekach gdzie kolor ula nie ma większego znaczenia.

          Wilgoć, wszędzie przeczytacie że ule drewniane zapewniają najlepsze warunki pod względem przeciwdziałania kondensacji wilgoci w ulu. Ale czy na pewno? Czy zwalnia nas to z zapewnienia odpowiedniej wentylacji w ulu? Drewno chłonie wilgoć z powietrza, tak oczywiście. Ale zapominamy że pszczoły każdą powierzchnię w ulu pokrywają propolisem i woskiem, zatykają wszystkie pory w drewnie i każdą szparę. Głównie po to żeby zabezpieczyć się przez rozwojem szkodliwych patogenów, ale jednocześnie po to żeby zabezpieczyć się przed wilgocią z zewnątrz ula. Oczywiście taka bariera nie jest idealnie szczelna i wilgoć przenika do drewna. Tylko co dalej, jak zachowuje się drewno które jest wilgotne. Co z jego właściwościami izolującymi tak ważnymi przecież wiosną podczas intensywnego rozwoju? Czy zawilgocone drewno nie będzie przypadkiem skutecznie hamowało rozwoju rodziny działając jak radiator skutecznie „wysysając” ciepło z ula? Pamiętajmy że to wszystko dzieje się wewnątrz ula, przy ograniczonej wentylacji i w sytuacji kiedy pszczoły nie grzeją jeszcze całej kubatury ula. Odpowiadając na pytania postawione na początku tego akapitu, to tak drewno stabilizuje do pewnego stopnia warunki w ulu, ale nie zwalnia nas to w żaden sposób z konieczności zapewnienia w ulach drewnianych odpowiedniej wentylacji żeby przypadkiem to drewno nie nasiąkło za bardzo i nie stanowiło hamulca, który skutecznie spowolni nam rozwój rodzin.

No ale dość marudzenia, czas trochę ocieplić wizerunek uli drewnianych. Czyli zalety.

          Pierwszą z zalet i najczęściej podnoszoną jest odporność na działanie wszelkiego rodzaju szkodników. I tak pełna zgoda, uli drewnianych nie przebiją dzięcioły, nie naruszą sikorki, kuny, borsuki czy nawet niedźwiedzie o ile są odpowiednio zamknięte czy pospinane pasami. Jedynie na myszy i ryjówki trzeba uważać i odpowiednio zabezpieczać wyloty jesienią wkładkami czy siatkami metalowymi. Nie musimy się martwić że mimo zabezpieczenia wylotu myszy wygryzły dziurę pod wkładką i weszły do ula.

          Ule drewniane są ulami najbardziej chyba odpornymi na wszelkie uszkodzenia mechaniczne, rzut korpusem w ścianę niewiele mu zrobi, no chyba że rzucającym będzie Mariusz Pudzianowski. Nie straszne im obicia na aucie, rozsunięcie korpusów podczas transportu czy upadek z paru metrów. Nie uszkodzi ich również coraz częstszy w naszym kraju duzy grad. Podczas skrobania wewnątrz nie musimy się martwić że „za bardzo” porysujemy ścianki.

          Kolejną z zalet uli drewnianych jest jedną z ich wad. A mianowicie mnogość producentów i standardów. Każdy znajdzie coś dla siebie. Drewno jest bardzo „plastycznym” i wdzięcznym materiałem. Potrzebujesz jakiegoś nie standardowego rozwiązania? Nie odpowiada Ci model dennicy zaproponowany przez producenta korpusów? Czy w ogóle potrzebujesz ula na nietypową ramkę która dla Ciebie będzie idealna? Nic prostszego, albo sam robisz z drewna albo zlecasz to stolarzowi lub jakiemuś producentowi uli, który zrobi takie rozwiązania dla Ciebie na zamówienie. Z ulami z tworzyw się niestety tak nie da. Przestrzegam jednak przed wymyślaniem koła na nowo, standaryzacja to bardzo dobra rzecz w pasiece, wszystko do wszystkiego musi pasować, najlepiej żeby było też zunifikowane (przynajmniej w pewnym stopniu) z ulami dostępnymi na rynku. Bo w razie kryzysu urodzaju możemy w łatwy sposób uzupełnić czy to ramki, czy kraty czy nadstawki.

          I waga uli drewnianych – to też ich zaleta. Ale przecież była wymieniona jako wada ktoś powie. No tak, bo waga ula to w pewnych okolicznościach jego wada, ale w innych zaleta. W dużych pasiekach to generalnie wada. Ale w mniejszych już niekoniecznie. Kiedy ustawiamy ule w wietrznym miejscu duża waga to też zaleta, ule nie odlecą podczas pierwszej burzy i nie trzeba ich aż tak przytwierdzać do podłoża, stojaków czy palet. Chociaż trzeba oczywiście zabezpieczać przed wywróceniem. Czy to przez wiatr, czy to przez dziką zwierzynę, czy przez takie misie na dwóch nogach. No i tutaj znowu duża waga ula może być zaletą, żeby ukraść ciężki ul drewniany trzeba trochę więcej zachodu niż do leciutkiego ula z tworzywa. Nie da się go wziąć w ręce i iść kawałek dalej do samochodu czy na podwórko.

          Trwałość. No nie da się zaprzeczyć że ule drewniane odpowiednio (sic!) zabezpieczone i konserwowane przetrwają lata, a często swojego właściciela. Choć pewnie nie tyle co ule naszych dziadków. To mimo wszystko zupełnie inne drewno. Teraz mamy dostępne drewno szybko rosnące zwykle z lasów gospodarczych, niezbyt żywiczne. Ule które mam pod dziadku są z niby tego samego drewna, (sosna, świerk czasem lipa), ale jednak znacznie gęstszego, twardszego i żywicznego, co za tym idzie trwalszego.

          Ule drewniane są zwyczajnie ładne. Odpowiednio zadbane i pomalowane ule mają swój urok. Mimo iż sam gospodaruje na lekkich ulach z tworzyw sztucznych, kolorowych i pomalowanych, to ule drewniane w zadbanych pasiekach mnie po prostu urzekają. A jeśli do tego właściciel ma zmysł estetyczny to takie pasieki są po prostu piękne, mimo że przecież są w nich nowoczesne i funkcjonalne ule wielkopolskie korpusowe czy inne.

Podsumowanie, czyli co wybrać, jak żyć?

          To pewnie nie wszystkie wady i zalety uli drewnianych jakie są. Natomiast wymieniłem chyba te najważniejsze. Oczywiście każdy z nas ma inne spojrzenie na te kwestie i dla każdego z nas co innego będzie ważne. Przed napisaniem tego felietonu poświęciłem chwilę na przeglądniecie forów i grup pszczelarskich w intrenecie i w sumie wszystkie wady są również opisywane jako zalety, ale i zalety jako wady.

          Pamiętajmy jedno, materiał z jakiego zrobiony jest ul nie ma większego wpływu na bytujące w nim pszczoły, one i tak oddzielą się od niego woskiem i propolisem. Ma natomiast wpływ na pszczelarza, jego komfort pracy, samopoczucie czy kręgosłup. Ważniejszą rzeczą od materiału z jakiego zrobiony jest ul jest sposób gospodarki pszczelarza, to co i jak robi przy ulach, bo każdą zaletę da się przekuć w wadę i każdą wadę w zaletę  jeśli tylko będziemy odpowiednio postępować.

        Poczucie estetyki też jest bardzo ważne, nasze ule muszą nam się po prostu podobać. W końcu spędzamy miedzy nimi masę czasu.

          Niestety nie ma prostej odpowiedzi na pytanie co wybrać. To my jako pszczelarze musimy odpowiedzieć sobie na pytanie które z tych wymienionych przeze mnie wyżej cech są dla nas ważne i jaki wpływ będą miały na naszą gospodarkę pasieczną i pod tym względem próbować dobrać ul odpowiedni dla siebie. 

Wybierając ul pamiętajcie że to nie ul miód nosi.